GRZECZNOŚĆ I TAKT NIGDY NIE ZAWADZĄ

W każdej dyskusji uczestników obowiązują grzecz­ność i takt. A chodzi o to, by ludziom, z którymi kon­taktujemy się, nie sprawić przykrości, lecz traktować ich z sympatią. Potocznie przez sympatię rozumiemy życzliwe współczucie, przychylne nastawienie wobec drugiej osoby. Tak jak reakcje chemiczne szybciej w wielu wypadkach przebiegają w podwyższonej tem­peraturze, rośliny szybciej rosną w cieple, również i przekonać łatwiej w atmosferze sympatii. Bo jeżeli przekonywający budzi sympatię, łatwiej mu się wierzy.

A przychylność łatwo wywołać, wykorzystując pew­nego rodzaju prawo imitacji. Jeżeli mówimy z uśmie­chem, człowiek reaguje też uśmiechem. To jak gdyby automatyczne naśladownictwo jednych osób przez drugie. Ponurość wywołuje ponury nastrój, śmiech zaraża wszystkich.

Z drugiej strony powinniśmy się wystrzegać oceny jakiejś osoby jako antypatycznej. Wtedy bowiem zja­wia się sprzeciw wobec tego, co głosi, nié z powodów merytorycznych, rzeczowych, ale irracjonalnych. A to bardzo przeszkadza w dyskusji.

Kiedy dyskutant chce kogoś poniżyć, wykazać czy­jeś nieuctwo, ujawnić szyte grubymi nićmi intrygi, posługuje się niekiedy drwiną. Ktoś drwi z czyichś argumentów, to znaczy, że je sobie lekceważy, ośmie­sza w sposób sprawiający przykrość temu, który je wygłaszał.

Odróżniać należy bardzo wyraźnie lekceważenie pewnych argumentów od pomijania ich milczeniem. Mówimy o lekceważeniu dopiero w tym wypadku, gdy uczestnik dyskusji słowem, gestem albo mimiką wyrazi ocenę wysuniętego argumentu: ?To nie jest ważne, to nie ma zupełnie znaczenia, śmiej się pan z tego itp.”. Ale nawet bez lekceważącej oceny moż­na postawić jasno i twardo, że nie będziemy zbijać twierdzenia, które podane zostało bez uzasadnienia.

Nigdy natomiast nie należy w dyskusji lekceważyć  przeciwnika. Mamy na myśli oczywiście lekce­ważenie w jakiś sposób ujawnione, bo co kto sobie myśli w głębi duszy ? to jego rzecz. Doskonały znawca agitacji, M. I. Kalinin, pisał:

?(…) ten, który przekonuje, nie może być ani py­szałkiem, ani zarozumialcem. Jeżeli tylko jakimś ge­stem, intonacją głosu albo nic nie znaczącym wyda­wałoby się słówkiem da do zrozumienia, że uważa się za mądrzejszego, za bardziej uświadomionego ? to przepadł z kretesem”.

Łatwo wznieść barykadę nieufności jakimś nie­opatrznym odezwaniem się, okazaniem zniecierpliwie­nia na nieuporządkowaną wypowiedź. O wiele trud­niej potem ją zburzyć. Dlatego tak ważne jest podpo­rządkowanie się wszelkim wymaganiom grzeczności i taktu.

Grzeczność wymaga przedstawienia osoby zabiera­jącej głos w dyskusji a nie znanej obecnym. Ludzie doświadczeni i obyci wymieniają tytuły naukowe, za­wodowe itd., podnosząc zasługi, by wśród obecnych wyrobić odpowiedni stosunek do jej słów albo w razie zwalczania argumentów prezentowanej osoby, by uwypuklić swoje zwycięstwo lub osłabić wrażenie klęski. Z nie byle jakim przeciwnikiem niebywała satysfakcja wygrać, a klęska też nie przynosi ujmy. Brakiem jednak taktu byłoby rozwodzenie się przy jakiejś okazji o własnych zaletach, zasługach, wy­kształceniu, specjalności. Kiedy jesteśmy w niezna­nym środowisku i proszą nas o przedstawienie się obecnym, należy to zrobić ze skromnością i możliwie najkrócej.

Wystrzegać się należy popadania w skrajność. Zby­tek grzeczności wzbudza podejrzenie fałszu, zbytnie pochwały i przesada budzą nieufność i obawę, że za nimi kryje się interesowność lub że to ?zasłona dym­na”, za którą przygotowuje się atak.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.