W dawnych czasach, kiedy w Grecji kwitła sofistyka i retoryka, erystyka i dialektyka, a nie było jakiejś ustalonej i ogólnie przyjętej zasady, dlaczego ów mistrz przekonywania nazywa się retorem a inny sofistą, ten erystykiem a tamten dialektykiem, filozofowie zaczęli się zastanawiać, na czym polegają sztuczki słowne. Nie ulegało bowiem wątpliwości, że zawierają pewne błędy, a więc sprzeciwiają się one jakimś jeszcze niezbyt znanym zasadom poprawnego myślenia. I dlatego jeden z pierwszych logików, filozof-materialista Demokryt z Abdery (V?IV w. p.n.e.), swoje rozważania o poznaniu ludzkim, prawdzie i prawidłach myślenia nazwał logicznymi. Logiczny zaś to: ?słowny”, bo pochodzi od greckiego wyrazu logos ? słowo.
Arystoteles tropiąc dowody sofistów zaczął dochodzić do ogólnych prawideł myślenia, tego, co później jego uczniowie i komentatorzy nazwali logiką, widząc analogią z terenem rozważań Demokryta. A jakiego rodzaju sposoby przekonywania początkowo budziły sprzeciw intuicyjnie, że coś w nich jest nie w porządku, a potem pewność naukową? Niektóre z chwytów sofistycznych były już przedstawiane naszym czytelnikom. Oto jeszcze kilka zapożyczonych od Platona (Eutydem) i Arystotelesa (O dowodach sofistycznych), które jednak autor podaje we własnej redakcji, a nie w tłumaczeniu, jako że chodzi nam raczej o uchwycenie charakteru wywodów niż o całość rozbudowanego nieraz dialogu i imiona przekonującego i przekonywanego:
? To. jest twój pies?
? Tak, to mój pies.
? A czy on jest ojcem tych szczeniąt?
? Tak, to są moje szczenięta a on jest ojcem.
? Aha, to znaczy, że on jest twoim psem i ojcem. Te szczenięta są więc twoim rodzeństwem.
Drugi wywód:
Jeżeli chcę kogoś nauczyć, to znaczy chcę go zrobić, jakim nie jest i chcę, żeby przestał być takim, jakim jest. Ten kto chce, żeby coś przestało być takie jakie jest, chce, by to zginęło. Tak więc, kto chce kogoś nauczyć, chce jego zguby.
Arystoteles zajmował się problemami logicznymi w pięciu traktatach, w skład których wchodzi również wspomniany już, a noszący tytuł O dowodach sofistycznych, gdzie zajmuje się sofizmatami, używanymi w dysputach. Drugi traktakt dotyczący ich prowadzenia i ogólnie uznawanych zasad, które stanowiły ?murowane” punkty wyjścia przy prowadzeniu dyskusji, nazywał się Topiki (od greckiego topoi ? miejsca, po łacinie nazywano te ?miejsca” ? loci communes, od tego pochodzą ?komunały” ? twierdzenia oklepane, prawdy oczywiste, sądy nie wnoszące niczego nowego, bo powszechnie znane i uznawane). W tych dwóch prawdopodobnie najwcześniejszych rozprawach Arystoteles zajmował się problemami w jego rozumieniu ?logicznymi”, bo ?logicznym” było dla niego coś związanego z techniką dyskusji i umiejętnością dobrej argumentacji. Jak już wiemy, dopiero uczniowie zmienili sens tego terminu. A później Andronikos z Rodos (I w. p.n.e.) zgrupował wszystkie pięć traktatów logicznych ? już w naszym znaczeniu ? i wydał je pod tytułem Organon, tzn. ?narzędzie” (dopowiadamy ? myślenia). Oprócz wymienionych dwóch weszły tam rozważania o Kategoriach, O wyrażeniu oraz Analityki. Z problematyką Analityk spotkamy się jeszcze, gdyż w dalszych rozdziałach mowa będzie m.in. o dowodzeniu, wnioskowaniu, przesłankach rozumowania, definicjach, hipotezach itp. Nie ograniczymy się jednak do osiągnięć Arystotelesa, ale będziemy korzystać ze współczesnego dorobku logiki, która ? zwłaszcza w ostatnich stuleciach ? dokonała olbrzymiego kroku naprzód. A z początku wcale się na ten postęp nie zanosiło.
Początkowo logika rozwijała się bardzo wolno. Średniowieczni filozofowie rzadko odważali się wyjść poza myśli Arystotelesa, a więc i poza jego zdobycze z terenu logiki. Scholastycy uważali, że wiedzę można wzbogacić wprowadzając konsekwentnie twierdzenia, które wynikały z pism Arystotelesa i innych powag naukowych oraz z dogmatów religijnych. Zajmowali się oni tym, co się nazywa dedukcją, i w tym kierunku rozwijali logikę. W okresie Odrodzenia wraz – z rozwojem nauk przyrodniczych zwrócona została większa uwaga na inny sposób rozumowania ? na indukcję, która polegała na wysuwaniu ogólnych Wniosków z obserwacji pewnych faktów szczegółowych.
Zwolennicy eksperymentu i indukcji negatywnie oceniali wszystkich filozofów starożytności, którzy dużo rozprawiali i rozmyślali, ale mało uwagi zwracali na to, co się wokół nich dzieje. Oto na przykład ostra ich krytyka pióra czołowego przedstawiciela logiki indukcyjnej Franciszka Bacona (1561?1626) zawarta w Novum Organum, nazwana tak w celu przeciwstawienia go staremu ?narzędziu” Arystotelesa:
?A mądrość Greków była szkolarska i zbytnio gubiła się w dysputach ? dla poszukiwania prawdy jest to zaś rodzaj najmniej przydatny. Toteż owa nazwa sofistów, którą niektórzy, chcący nazywać się raczej filozofami, z lekceważeniem odrzucili i przenieśli ją na starożytnych retorów, Gorgiasza, Protagorasa, Hippiasza, Polosa, odnosi się także do całego tego rodzaju, a więc do Platona, Arystotelesa, Zenona, Epikura, Teofrasta i ich następców. Ta tylko była między nimi różnica, że pierwsi wędrowali i zarabiali przenosząc się z miasta do miasta, wystawiając swą mądrość na pokaz i żądając za nią zapłaty ? drudzy natomiast byli bardziej dostojni i więcej mieli godności, zwłaszcza ci, co mieli stałe siedziby, otwierali szkoły i darmo nauczali filozofii. A jednak (chociaż pod innymi względami zachodziła między nimi różnica) jedni i drudzy po szkolarsku sprowadzali wszystko do dysput, tworzyli pewnego rodzaju sekty i herezje filozoficzne oraz wzajemnie się zwalczali tak, że ich nauki były to po większej części (jak to dowcipnie określił Dionizjuszw stosunku do Platona) ?słowa próżnujących starców do niedoświadczonej młodzieży?”.
O indukcji i dedukcji będzie mowa w rozdziale pt. ?Trochę logiki i dużo zdrowego rozsądku”, ponieważ znajomość tych dwóch sposobów rozumowania przydaje się w budowie argumentów. Ale nie tylko z tymi zagadnieniami logiki zaznajomi się czytelnik na dalszych stronicach książki, którego zresztą w jego własnym interesie zachęcamy do gruntowniejszego zawarcia znajomości z tą tak użyteczną dla umiejętności przekonywania dyscypliną. Będą tu przedstawione również niektóre jej problemy mające bezpośredni i szczególnie ważny związek z naszym tematem.