Na pytanie: ?Jak należy postępować w dyskusji ? czy lepiej zaskakiwać przeciwnika i uprzedzać jego argumenty, czy też zwlekać z odpowiedzią na argumenty?” ? odpowiemy, że to zależy od okoliczności.
Wiadomo bowiem dość dokładnie, kiedy można czekać, a kiedy działać błyskawicznie. Prawo pierwszeństwa powiada, że osoba nieznana, zabierająca głos po raz pierwszy, na początku jest słuchana z większą uwagą niż później i bardziej w pierwszym wystąpieniu niż w dalszych. Nie chodzi tu oczywiście o wypowiedź zamykającą dyskusję, decydujące orzeczenie, które ma wagę na przykład ze względu na wysokie stanowisko w hierarchii służbowej jakiejś osobistości. Z tego płynie jasny wniosek, że warto z udogodnień, które daje prawo pierwszeństwa, korzystać. Pierwszy głos może podyktować kierunek dyskusji. Następny mówca, jeżeli chce go zmienić, musi wpierw wykazać, że zaproponowany przez poprzednika jest niewłaściwy. A tych trudności nie miał pierwszy dyskutant, który nie był skrępowany żadnymi ustaleniami.
?Mój Sokratesie ? powiada Protagoras w platońskim dialogu ? ja już z wieloma ludźmi staczałem dysputy, ale gdybym tak robił, jak ty chcesz, żeby mi przeciwnik dyktował, jak ja mam dyskutować i ja miałbym tego słuchać ? nie byłbym nikogo zwyciężył.” (Protagoras, XII) Bo w ścisłym związku z uprzedzaniem pozostaje metoda faktów dokonanych. Ten znajduje się w lepszej sytuacji, kto wytyczył teren dyskusji, a wybrał najlepiej sobie znany, zaproponował terminologią, którą dobrze już opanował. Sprytny dyskutant zdobywa uprzywilejowaną pozycję dla swoich twierdzeń, nie uzasadniając ich nawet dostatecznie, a tylko zdobiąc kilkoma ładnymi przykładami. Wówczas przeciwnik musi się dobrze namęczyć, by zbić te twierdzenia, podczas gdy ich właściciel spokojnie szuka ?dziury” w wywodach oponenta.
Radzi się niejednokrotnie, by uprzedzać kontrargumenty, ataki i zawczasu dawać im należytą odprawę. Ale w tym przypadku istnieje pewne niebezpieczeństwo, że przeciwnikowi bardziej przypadnie do gustu antycypowany atak niż obrona. I jeszcze kilka uwag odnośnie pośpiechu. W wypadku zauważonej insynuacji, złośliwego przeinaczania naszego stanowiska zaleca się natychmiast dementować. Dementi ? to oficjalne zaprzeczenie, sprostowanie, odwołanie, ujawnienie niezgodności z prawdą; od francuskiego słowa dementir ? ?odkłamać”. To znaczy, że nie czekając na dalszy ciąg wywodów osoba zainteresowana przerywa mówiącemu, poprawiając ?omyłkę”, a w wypadku publicznej kierowanej dyskusji prosi o głos w kwestii formalnej i również wprowadza poprawkę. Zazwyczaj bowiem szkoda czasu na słuchanie wywodów zwalczających tezy wyssane z palca. Chyba że chodzi o jakieś inne względy i dementujący chce mieć satysfakcję obalenia za jednym zamachem innych twierdzeń przyłączonych do mylnie czy fałszywie interpretowanej tezy.
O ile pośpiech zalecany jest w przypadku dementowania, o tyle w innych okolicznościach wybór właściwej drogi zależy od trafnej oceny sytuacji.
?Należy pytać wiele i długo ? radzi Schopenhauer ? dlatego właśnie, aby ukryć to, na co żądasz potwierdzenia. I odwrotnie, należy szybko wykładać swą argumentację z rzeczy potwierdzanych, ponieważ kto szybko pyta, nie ma czasu zauważyć możliwych błędów i luk w dowodzeniu”. Bacon zaś przypomina, że znał jednego mądrego człowieka, który zwykł mawiać, gdy widział jak ludzie się śpieszą z załatwianiem jakiejś sprawy: ?zatrzymajmy się chwilę, byśmy mogli rzecz szybciej załatwić do końca”. A w innym miejscu radzi, by się zbyt nie spieszyć z przerywaniem niektórym wypowiadającym się osobom zwłaszcza wówczas, gdy dają pierwsze informacje w jakiejś sprawie. Wytrącone bowiem z równowagi zaczynają się plątać, powtarzają się tak, że niecierpliwy dyskutant naprowadzający je na krótszą drogę wywołuje skutek wręcz odwrotny.
Tak oto od metody pośpiechu i stawiania przed faktami dokonanymi doszliśmy do przeciwstawnej, wyrażającej się starą rzymską dewizą: festina lente ? ?śpiesz się powoli”. Zgodnie z nią teoretycy dyskusji radzą, by nie atakować pochopnie żadnego twierdzenia, dopóki się z nimi dobrze nie zaznajomimy. Wyznaje ją w praktyce wielu mówców ?Hyde Parku”, którzy na podchwytliwe pytania proszą słuchaczy o czas na namysł i poczęstowanie papierosem. Podświadomie stosuje się do niej osoba, która nie od razu przedstawia sedno sprawy, lecz, wybiera najbardziej odpowiedni moment. Zwlekaniem wreszcie zwycięża przeciwników wytrwały agonista, który umiał zastosować wybieg używany w dyspucie scholastycznej, a mianowicie owo sławetne distinauo (rozróżniam). Wykazuje wówczas, że pojęcia, jakimi posługuje się przeciwnik, są nieprecyzyjne, mówi o kilku rzeczach na raz, podczas gdy trzeba wszystko dokładnie przeanalizować. I tak długo i uporczywie analizuje, że zmęczeni słuchacze na wszystko się zgadzają.
W przypadku pojawienia się takiego ?scholastyka” warto przypomnieć współuczestnikom dyskusji tę prawdę, że kto nie umie analizować, nie znajdzie właściwego rozwiązania; ale jednocześnie ? kto chce być zbyt subtelny w rozumowaniu i przeprowadza zbyt wiele analiz, nigdy nie dojdzie do rozwiązania problemu.