Osoba wnioskująca, że jeżeli ktoś czytał ?Trylogię” Sienkiewicza, to czytał również Potop, stosuje dedukcję. W rozumowaniu zaś dedukcyjnym nikt nie ma podstaw, by zakwestionować wniosek, jeżeli zgodził się na przesłanki. We wnioskowaniu indukcyjnym jest już inaczej. Przekonywany nie zawsze ma tę pewność, że wniosek niezawodnie wynika z przesłanek, chociaż nawet je akceptował. W wypadku więc wnioskowania dedukcyjnego związek między przesłankami a wnioskiem jest konieczny. Władysław Witwicki w broszurze poświęconej dyskusji pisze, jak dyskutant może się zachować, gdy argumentacja zawierała wnioskowanie niezawodne.
?Nie wolno mu teraz mówić: ja się zgadzam na tę rację i widzę, co z niej wynika, ale to mnie nie przekonywa wcale; i ja mimo to przy swoim zostaję. Tak nigdy nie mówi człowiek rozumny.
Komu się teza nie podoba, choć argumentów odeprzeć nie potrafił i? spostrzega ich związek z tezą, niech sobie zostawi czas do namysłu. Może jutro albo za tydzień przekona się, że któryś z argumentów był fałszywy, choć na pierwszy rzut oka wydawały się słuszne. Niech odroczy rozstrzygnięcie, pogada w tej sprawie z ludźmi mądrymi, poradzi się, zajrzy do książek, niech się nie decyduje lekkomyślnie, kiedy ma do tego dobre prawo. Na nikogo nie należy nastawać, żeby się w tej chwili, na miejscu, przed ludźmi oświadczał za jakimś zdaniem, albo przeciw niemu, jeżeli jest w kłopocie i nie może zdobyć się na sąd, który mu z pewnych oczywistych zdań jakoś koniecznie wynika. Byleby tylko nigdy nie mówił ?to jest zupełnie słuszne i w porządku, ale mnie to jednak nie przekonywa?. Bo tak wolno mówić tylko przez sen, a z otwartymi oczyma nie wypada”.