ERYSTYKA

Z mitologii greckiej wiemy, że Eris ? siostra Aresa, boga wojny ? jest patronką niezgody, kłótni i sporu. Ona to w czasie weseliska Peleusa i Tetydy rzuciła między biesiadników złote jabłko z napisem ?najpięk­niejszej”. Wywołała między trzema boginiami ? pre­tendentkami do tego tytułu ? waśń, którą rozstrzyg­nął Parys na korzyść Afrodyty. Otrzymał za to Hele­nę ? najpiękniejszą kobietę, lecz wywołał krwawą wojnę trojańską. Tak oto mit grecki pokazuje, że je­den tylko krok dzieli zwadę słowną od walki.

Eris użyczyła swego imienia dla nazwy sztuki pro­wadzenia sporu wojowniczego ? erystyki. Zajmowali się nią przez kilka stuleci sofiści czy filozofowie ze szkoły megarejskiej, założonej przez Euklidesa z Me- gary (V?IV w. p.n.e.), ucznia Sokratesa. Umiejętność prowadzenia dysput słownych opanował Sokrates w bardzo wielkim stopniu i przekazał ją swoim uczniom. Jak już wiemy, sofiści specjalizowali się w prowadzeniu sporów słownych i przekonywaniu. Sokrates jednak nie podzielał ich zawodowego punktu widzenia na sztukę przekonywania, który zezwalał przekonywać słuchaczy bez troski o to, czy chodzi o sprawę słuszną i prawdziwą, czy o niesłuszną, fał­szywą a nawet niegodziwą.

Sokrates w trakcie przekonywania stosował dwie metody:

  1. elenktyczną ? obalającą, która polegała na zbi­janiu twierdzeń przeciwnika przez okazywanie ich nieprawdziwości lub niesłuszności;
  2. majeutyczną ? akuszeryjną, polegającą na zada­waniu pytań, by dyskutant jak gdyby sam doszedł do twierdzenia słusznego lub prawdziwego. Sokrates we­dług relacji Platona najchętniej używał tej metody i dlatego bywa ona nazywana także metodą sokra­tyczną. W dialogu pt. Teajtet Sokrates powiada, że praca jego podobna jest do działalności akuszerki, która tylko płód przyjmuje, ale sama nie rodzi. Tak i on innych pyta, a sam nie ma nic mądrego do po­wiedzenia.

Zdajemy sobie sprawę, że stosowanie metody akuszeryjnej wymaga nie tylko umiejętności zadawania pytań, lecz także założenia jakiegoś celu, do którego dąży osoba prowadząca dyskusję. Dodajmy jeszcze, że Sokrates niekiedy łączył obie metody i takie zadawał pytania, że rozmówca na podstawie wypowiedzianych przez siebie niedorzeczności, które, jak się okazało, wy­nikły z twierdzeń wypowiedzianych na początku ? zrozumiał fałszywość i błędność swoich założeń i wy­powiedzi początkowych.

Platon (428?347 p.n.e.), uczeń Sokratesa, podzielał zdanie swego mistrza (a może nawet włożył swoje zdanie w jego usta, gdyż Sokrates nie pozostawił pism i znamy go przede wszystkim z relacji Platona). Uwa­żał on, że przekonywający powinien znać nie tylko chwyty i zasady taktyki, lecz także umieć odróżniać prawdę od fałszu. A to jest umiejętność, jaką posia­dają tylko prawdziwi filozofowie. Platon marzył o ta­kiej retoryce, którą bez ujmy dla swej godności mógł­by uprawiać nie sofista, ale prawdziwy filozof, i o wypracowaniu tak potężnej techniki argumento­wania, że byłby w stanie przekonywać nawet bogów.

Erystycy ze szkoły megarejskiej nie mierzyli tak wysoko. Przekonywali ludzi, spierali się podejmując się przeprowadzenia każdej tezy, obrony najbardziej nieprawdopodobnego twierdzenia. Mogli udowodnić, że człowiek jest rogaczem, że nie znamy ojca albo matki i wyprawiać wiele innych łamańców erystycznych. Czy znasz tę osobę leżącą pod przykryciem na łożu? Nie znasz? A przecież to twój ojciec. Nie znasz więc swego ojca! ? konkludowali błyskawicznie. Szczególnie wsławił się takimi chwytami Eubulides (IV w. p.n.e.), uczeń Euklidesa, któremu przypisuje się większość tego rodzaju pomysłów, przekazywa­nych i w pismach, i w ustnej tradycji w rozmaitych wersjach. Na przykład jego wywód o prawdomównym kłamcy brzmiał mniej więcej następująco: Jeżeli kłamca twierdzi, że kłamie, to jednocześnie kłamie i mówi prawdę, bo jeśli w tym momencie mówi praw­dę, to kłamie, a jeżeli kłamie, to mówi prawdę. Rozu­mowanie to wygląda na żart, ale bynajmniej nim nie jest. Paradoks kłamcy oddziałał na rozwój współczes­nej logiki i matematyki. A trudność, która tkwiła w przedstawionym rozumowaniu, została rozwiązana dopiero w XX w.

Erystyka była ściśle związana ze szkołą megarejską i wraz z nią przeminął zwyczaj nazywania sztuki prowadzenia wojowniczych sporów słownych imie­niem bogini niezgody. Ale sama sztuka nie upadła ? rozwijała się dalej pod nazwą dialektyki.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.