Wielki uczony rosyjski, Kliment Timiriaziew (1843? 1920), który z uporem walczył o przekonanie przyrodników, że teoria Darwina o ewolucji gatunków jest prawdziwa, a więc miał niemałe, i to gorzkie doświadczenie, pisał: ?Mogę dać ile tylko chcecie przykładów, jak człowiek zdając sobie sprawę, że poglądy jego są nieuzasadnione, trzyma się ich tylko dlatego, bo to są jego poglądy…”. Przy każdej okazji należy pamiętać o tym, że każdy uważa, iż jego argumenty muszą mieć specjalne względy, bo to są przecież jego argumenty. Z jednej strony, by tych względów nie żądać dla siebie, a z drugiej, by w razie potrzeby te żądania ? oczywiście w sposób możliwie delikatny ? wytknąć innym dyskutantom.
W razie gdyby sprawa zwrócenia uwagi na przecenianie własnych argumentów była zbyt kłopotliwa, można zastosować inną taktykę.
Podobno niechęć do czyjejś argumentacji polega także na tym, że nie wiemy, do czego ona zmierza. Trzeba więc tak umiejętnie zadawać pytania, naprowadzać na naszą tezę aluzjami, analogiami, by wreszcie przekonywany sam doszedł do wniosku, o który nam chodzi. Wiadomo bowiem, że człowiek o wiele łatwiej daje się przekonać argumentom, racjom, rozumowaniu, które uważa za swoje, bo ?samodzielnie” do nich doszedł, niż argumentom osoby przekonywającej go. Jesteśmy pod tym względem optymistami i wydaje się nam, że w umiejętny sposób każdego można przekonać i namówić nawet do porzucenia zakorzenionych poglądów i zwyczajów postępowania. Nie podzielamy zdania Marka Aureliusza, który twierdził: ,,A choćbyś pękł, nie zmieni się postępowania ludzi”. Ale uznajemy słuszność spostrzeżenia, że sprzeciwiający w rzeczywistości może być pokonany tylko przez samego siebie. Bo to są jego argumenty.