Każdy z nas może łatwo zauważyć zjawisko przenoszenia uczuć. Na terenie dyskusji objawia się to w ocenie negatywnej tez głoszonych przez osobę, której nie lubimy, której mamy wiele do zarzucenia i odwrotnie ? pozytywnie oceniamy niekiedy nawet dość bzdurne wypowiedzi ludzi, cieszących się naszą sympatią. Może mieć również miejsce przenoszenie uczuć w odwrotnym kierunku. Człowiek mówiący rzeczy przyjemne i po naszej myśli, na podstawie swoich wypowiedzi jest przez nas oceniany pozytywnie i darzony zaufaniem, rzecznik zaś spraw niekorzystnych i niepożądanych budzi w nas uczucie nieprzychylne i wydaje się antypatyczny.
Gdy ktoś przekonuje w sposób nieestetyczny ? mówi niechlujnie, brzydkim stylem, ubogim językiem, chociażby nawet mówił słusznie, niechęć naszą do formy przeniesiemy na sam problem i jego argumentację. I odwrotnie ? gładko wypowiedziane banały, niesłuszne i nieprawdziwe wnioski, bywają akceptowane ze względu na piękną formę. A jak często jesteśmy świadkami ?rozumowania” w tym rodzaju: To paskudny człowiek, to nic nie warta, nieinteligentna jednostka, bo jak wszyscy z jego kraju je koninę, zgniłe jaja i sery, żaby, ślimaki, robaki, jaskółcze gniazda i inne paskudztwa. A jak się on ubiera! I taki ma mieć rację!?
Dlatego wygląd zewnętrzny ? rzecz na pozór daleka od argumentacji ? z tego punktu widzenia może mieć wpływ na wagę przytaczanych argumentów. I nie są to sprawy błahe, na jakie wyglądają. Na przykład adwokatów w niektórych państwach Europy jeszcze w końcu ubiegłego stulecia obowiązywał zakaz noszenia wąsów, żeby nie dawały okazji do żartów. A togi w sądzie? Przecież głównym ich celem jest zapobieżenie różnicom strojów podyktowanych zamożnością. Osoba zaś zamożniejsza, bo lepiej ubrana, może mieć w oczach sądzonych więcej poważania, niż występująca w skromnym garniturze. Wiedzieli o tym dobrze i dawni władcy, dygnitarze świeccy i kościelni, profesorowie, występując we wspaniałych strojach.
Obok przenoszenia uczuć, jakimi się darzy osobę mówiącą, na wypowiedź ? i odwrotnie, mamy niekiedy do czynienia z przypisywaniem przez dyskutanta własnych jego cech innym ludziom. Na przykład człowiek mało inteligentny nie rozumie, że można pewne subtelności pojąć. Rozumuje on bowiem w sposób następujący: Jeżeli ja nie jestem tego w stanie zrozumieć, wykluczone, żeby inni to zrozumieli. Sofista Protagoras twierdził, że człowiek jest miarą wszechrzeczy. Otóż w tym przypadku mamy do czynienia z mierzeniem wszystkich innych na własną miarę.
Jeżeli dyskutant poniesie klęskę i okaże się, że nie ma racji, zgodnie ze swym stanowiskiem winę za porażkę zrzuci on na współuczestników, ewentualnie na współobrońców. Że używali nie takich argumentów, że byli zbyt mało aktywni. Bo często winą za nie- zdany egzamin obarczany bywa surowy i nieludzki egzaminator, a w sporcie za porażkę faworyta sędzia ? kalosz.