BEZ UZASADNIENIA ANI RUSZ

Nie pomoże najpiękniejsza wymowa, jeżeli twier­dzenia nasze nie będą należycie uzasadnione. Dysku­sja bowiem może być rzeczowa i skuteczna tylko w wypadku, gdy uczestnicy wspierają wygłaszane zda­nia innymi zdaniami, które nie budzą sprzeciwu, a nie podają szeregu prawd do wierzenia. I tak się dzieje nie tylko w dyskusji, lecz przy wszelkich formach przekonywania. Engels pisał, że kiedy ktoś chce zaj­mować się propagandą, kiedy chce pozyskać sobie zwolenników, wtedy samo deklamowanie nie wystar­czy i wypada zająć się uzasadnieniem. Jeżeli więc chcemy, żeby ktoś myślał, że jest tak, jak mówimy, żeby działał zgodnie z naszymi wskazówkami, musimy powiedzieć, dlaczego tak chcemy. Na konieczność uza­sadnienia zwraca uwagę M. I. Kalinin (1875?1946) w sposób następujący: ?Zauważyliście z pewnością, kiedy mówca powtarza w kółko: Powinniśmy zrobić to a to, musimy tego dokonać itd. ? aż słuchać go nieprzyjemnie… Co innego, jeśli myśl, wezwanie, oprzecie na rozważaniach, analizie i dowiedziecie ko­nieczności danego postanowienia. Można zwrócić się do audytorium, szukając jak gdyby u niego rady: ?Jak myślicie, gdybyśmy tak zrobili??; ?Wydaje się, że takie rozwiązanie byłoby lepsze?; ?Ja w tym wypadku postąpiłbym tak a tak?. Wtedy też słowa wasze inaczej będą przyjęte”. W pewnych bowiem sy­tuacjach można wysiłkiem uzasadniania podzielić się z innymi uczestnikami dyskusji.

Jakże często ludzie wnioskują bezpodstawnie, nie kontrolują, czy wniosek ma dostateczne uzasadnie­nie. Niech ilustracją tej sytuacji będzie anegdota o wschodnim sowizdrzale ? Hadży Nasredinie. Otóż Nasredin spotkał swoich przyjaciół na drodze i wska­zując na wypchane kieszenie powiedział: ?Teraz kto zgadnie, co w nich mam, dostanie największą brzo­skwinię”. Na to odpowiedzieli jednogłośnie: ?Brzo­skwinie”. A Nasredin wyśmiał ich: ?Ciekawy jestem, na jakiej podstawie tak zgodnie myślicie?”

Postulat uzasadnienia podporządkowany jest zasa­dzie racji dostatecznej, która znana była od dawna. Otrzymała jednak nazwę i sformułowanie w dziełach Leibniza ? w Teodycei, Monadologii i w Zasadach natury i łaski.

Zasada racji dostatecznej postuluje, by:

  1. Uzasadniać wypowiadane sądy; jeżeli więc jest niemożliwością przytoczyć wszystkie racje ? na przykład ze względu na brak czasu ? należy liczyć się z tym, że przekonywany ich zażąda, i mieć je na podorędziu.
  2. Ustosunkowywać się krytycznie do słyszanych wywodów i w razie wątpliwości żądać uzasadnienia. Jeżeli się nie otrzyma dostatecznych wyjaśnień, nie ma podstaw przyjęcia np. przedstawionych poglądów.

Ale w pewnym momencie dyskusji dochodzi się do pewnych podstawowych twierdzeń, których się już nie uzasadnia. Zdania takie nazywamy aksjomatami. Mogą to być na przykład podstawowe założenia pew­nej teorii ? jakaś oczywistość, uznawana przez wszystkich uczestników dyskusji. Gdy w wyniku roz­patrywania przyczyn rozbieżnych poglądów dokopano się już do aksjomatów i stwierdzono, że nie są one takie same, różnica stanowisk została w zasadzie wy­jaśniona. Tylko bardzo rzadko daje się dyskusję po­sunąć dalej.

Jeśli chodzi o drugi postulat wynikający z zasady racji dostatecznej a mianowicie o krytycyzm, to sta­nowi on poważny problem. Aby osoba przekonywana nie dała się wyprowadzić w pole, powinna mieć wystar­czające doświadczenie życiowe, solidną wiedzę, m.in. również znajomość logiki oraz uczulenie krytyczne, płynące ze znajomości mechanizmów argumentacji. Ale z drugiej strony nie powinna wpadać w przesadę. Ta­deusz Witwicki w broszurze O potrzebie krytycyzmu taki daje obraz przesadnego kry ty cysty:

?Jeśli kogoś nie przekonywają najlepsze argumen­ty rozumowe, jeśli ktoś kwestionuje wyniki dokładnie przeprowadzonej obserwacji i nie próbuje jej kontro­lować, jeśli ktoś sprzecza się w dyskusji o zasadę sprzeczności, o zasadę wyłączonego środka lub inne zasady oczywiste i protestuje przeciw rozumowa­niom przeprowadzonym zgodnie z zasadami logiki, tego nie możemy nazwać człowiekiem krytycznym. Być może jest to fanatyk albo człowiek tępy, niespeł­na rozumu. W najlepszym razie powiemy o nim, że brak mu autokrytycyzmu, który by go skłonił do pod­dania rewizji i ewentualnej korekturze własnych prze­konań. Człowiek obdarzony bowiem autokrytycyz­mem zawsze jest skłonny zastanowić się, na jakiej podstawie żywi dane przekonanie, i zbadać daną rzecz powtórnie na wypadek, gdyby otoczenie wysuwało przeciwne argumenty”.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.