DIALEKTYKA ERYSTYCZNA SCHOPENHAUERA

Należy przyznać, że w ciągu przeszło półtora tysią­ca lat, jakie dzielą początki sztuki przekonywania od naszych czasów, niewielu filozofów się nią zajmowało. Jednym z nich był niemiecki przedstawiciel filozofii idealistycznej, Artur Schopenhauer (1788?1860), któ­ry na marginesie swojej podstawowej twórczości, ma­jącej na celu przeprowadzenie tezy, że ?świat jest moim wyobrażeniem”, zwracał uwagę na zapomnianą sztukę starożytnych Greków. Napisał on rozprawkę pt. Sztuka prowadzenia sporów, w której starał się udowodnić potrzebę znajomości dialektyki i erystyki. Schopenhauer w sposób następujący przedstawia za­letę dialektycznego rozstrzygania dyskusji:

?Często prowadzący dysputę sam nie wie, czy ma rację lub nie; czasem sądzi na pewno, iż ma słuszność, a tymczasem myli się; jeszcze częściej obydwaj dysputujący sądzą, iż mają rację, a tu właśnie Veritas in puteo (dosłownie: prawda w studni). Na początku dyspu­ty każdy z przeciwników sądzi, że prawda jest po je­go stronie; podczas dysputy zaczynają obydwaj wątpić, koniec zaś winien wyjaśnić prawdę i potwierdzić je”.

Ale przydać się może nam nie tylko dialektyka. Niekiedy bardzo pożyteczna okazuje się znajomość erystyki i umiejętność obrony tezy, o której prawdzi­wości sami nie jesteśmy przekonani. ?Jednak owa nie­uczciwość ? pisze Schopenhauer ? owo uparte bronie­nie tezy, która nam samym wydaje się fałszywa ? po­siada pewną rację bytu. Zdarza się mianowicie, że na początku dyskursu bywamy głęboko przekonani o praw­dziwości naszego twierdzenia, a jednak argument przeciwnika na oko jest tak silny, że nas odpiera, i je­żeli wówczas zrzeczemy się od razu naszego twierdze­nia, to bardzo być może, iż się później przekonamy, że jednak mieliśmy rację, lecz dowodzenie nasze było błędne. Dla obrony naszej tezy mogły być i były za­pewne pewniejsze dowody, ale zbawczy argument nie przyszedł nam od razu do głowy. Takim sposobem powstaje w nas prawidło prowadzenia sporu z argu­mentami nawet słusznymi i przekonywającymi, zgod­nie z przypuszczeniem, że słuszność przeciwnika jest tylko pozorna i że podczas sporu wpaść możemy jeszcze na taki dowód, który albo obali argumenty prze­ciwnika, albo w jakiś sposób wykaże prawdę naszego twierdzenia(…)”.

A ponieważ przeciwnik prawdopodobnie postępuje tak samo, więc nie ma sensu tak łatwo poddawać się jego argumentom. I dlatego, jak pisze Schopenhauer:

…. prowadzący dysputę walczy zwykle nie za prawdę,

lecz za swoją tezę, jak pro ara et focis (dosłownie: ,,za ołtarze i ogniska domowe”, dziś powiedzielibyśmy ?jak za ojczyznę”) prowadzi sprawę per fas et nefas (jak się godzi i nie godzi) i, jak zauważyłem wyżej, niełatwo może postępować inaczej”.

Z połączenia zalet dialektyki i erystyki Schopen­hauer otrzymuje nową sztukę: dialektykę erystycz­ną, która ma na celu nie pokazanie sposobów przeko­nywania przeciwnika, lecz nauczanie, jak argumento­wać, by świadkowie sporu przyznali nam rację. A mniejsza o prawdę i słuszność. Schopenhauer stara się przekonać czytelnika, żeby tak łatwo nie poddawał się w dyskusji, bo: ?W gruncie rzeczy obiektywnie mo­żna mieć rację, a jednak nie posiadać jej w oczach osób obecnych, a niekiedy nawet w swoich własnych; bywa to mianowicie wówczas, kiedy przeciwnik odpiera nasze dowodzenia, i owo odparcie uchodzi za obalenie tezy spornej, na korzyść której mogą jednak istnieć inne, nie przytoczone przez nas na razie dowody. W takich razach przeciwnik wydaje się za człowieka, który ma słuszność, choć obiektywnie nie posiada jej. Prawda więc spornej kwestii brana obiektywnie, a siła racji w oczach dysputujących i słuchaczy ? są to rzeczy zgoła odmienne; dialektyka erystyczna opiera się na tej ostatniej”.

Schopenhauer twierdzi, że potrzebna jest niewąt­pliwie znajomość sztuki przekonywania, czyli jak ją nazywa ? dialekty ki erystycznej: ?Zdarza się często, że pozorna argumentacja zbija i obala istotną rację ? i przeciwnie, ten, kto wychodzi ze sporu zwycięzcą, dość często zawdzięcza to nie tyle prawidłowości sądu przy obronie swej tezy, ile sztuce i zręczności, z jaką to wykonał. Pierwiastek wrodzony jest tu, jak we wszystkim, najlepszy. Ćwiczenie się jednak i rozpa­trywanie w sposobach, które obalają przeciwnika lub których tenże używa dla otrzymania zwycięstwa, wie­le może pomóc do osiągnięcia pewnego mistrzostwa w tej sztuce”.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.