Od argumentacji ?pod publiczkę” warto odróżnić argumenty kierowane do większych grup przekonywanych ludzi, które jednak nie są oceniane negatywnie. Co innego, gdy jakiś nowy prorok żeruje na ciemnocie i ogłasza się za wysłańca sił nadprzyrodzonych, a co innego używane niejednokrotnie hasła, wysokie ideały, w imię których przemawia się do narodu. Padają takie słowa, jak racja stanu, sprawiedliwość społeczna, porządek, obowiązek, prawo. Wzywa się do obrony kraju w imię wolności i umiłowania ojczyzny, do wzmożonego wysiłku produkcyjnego dla dobra socjalizmu itd. Zdawałoby się, że są to wyświechtane frazesy lub slogany, komunały i banały ? jak je często niesłusznie nazywają sceptycy, a przecież pełnią pewną rolę skrótową, którą przekonywany, jeśli chce, może łatwo przełożyć na przykład na argumenty opierające się o sytuację nęcącą albo przymusową.
Przy okazji wyjaśnimy sobie, że termin ?slogan”, który nabrał nieco ujemnego zabarwienia, pochodzi od galickiego sluagh ? ghairm, co oznaczało wezwanie do broni. To, że obywatel ma bronić ojczyzny, można przecież uzasadnić sytuacją przymusową ? pod rządami wroga będzie ci o wiele gorzej niż teraz. Podobnie tłumaczymy hasło walki o pokój ? lepiej jest w czasie pokoju niż w czasie wojny, wobec tego racjonalną rzeczą jest troszczyć się o utrzymanie pokoju. I podobnie argumentacja w imię budowy socjalizmu opiera się w gruncie rzeczy o wiele innych argumentów, z których jedne nawiązują do sytuacji nęcącej ? uzasadniają, że będzie nam lepiej, a drugie do sytuacji przymusowej ? że jeżeli tego i tamtego nie zrobimy, to będzie nam gorzej, na przykład ? nie wykonamy planu, nie będziemy dobrze pracowali, to staniemy się biedniejsi, niż jesteśmy w danej chwili.
Niemniej osoba przekonywana nie powinna rezygnować z takiej postawy, która by pozwalała jej zgodnie z potrzebami krytycyzmu tłumaczyć uzasadnienia emocjonalne i skrócone ich formy na argumenty racjonalne bez założonego z góry jakiegoś terenu, na którym obowiązuje ?tabu”.